wtorek, 9 sierpnia 2011

' Jego się albo kocha, albo się nie zna. ' :)

Czasem ludzie próbują być wolni za wszelką cenę i w ten sposób sami się niewolą. Zarzucają innym, że są ograniczeni, kiedy sami nie patrzą dalej niż kraniec własnego podwórka, mówią o swobodzie, podczas gdy sami żyją zniewoleni i miażdżeni własnym ego, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.Wierzę w Boga a nie w Kościół, nie praktykuję bo nie lubię księży, nie spowiadam się, bo to bez sensu, bo przecież jak mógłbym nie uprawiać przedmałżeńskiego seksu? Po co mam robić coś tylko dlatego, że ktoś mi każe? Robicie ludziom wodę z mózgu, więc nie, dziękuję, nie będę poświęcać swojego czasu na to, co nie ma sensu, pójdę sobie do domu, najpierw wypalę paczkę papierosów, później zmarnuję pół dnia przed telewizorem, a na koniec może nawet zrobię sobie dobrze, bo nie potrafię nad sobą panować, a wy się tu męczcie, n i e w o l n i c y  własnej religii!

Kochani, nie bądźcie tacy uparci i nie osądzajcie, dopóki nie poznacie! To nie kwestia poglądów czy dorobionej ideologii, wychowania czy wartości. To kwestia prawdziwej miłości, prawdziwej radości, prawdziwego wyzwolenia, jakiego nie można mieć nigdzie indziej poza Nim!:) Ludzie naprawdę wstają z łóżek, wychodzą z nałogów i to wszystko dzieje się na świecie każdego dnia, nie żyjcie w tej nieświadomości i nie wierzcie w to, co tak często się słyszy! Mogę ci godzinami opowiadać o tym, jak to jest, kiedy się jedzie świetną hondą, czuje się wiatr we włosach, ale dopóki sam nie wsiądziesz i nie pojedziesz, i tak nigdy nie będziesz wiedział, jak to jest... Kochani, nie zamykajcie się w sobie i nie traćcie swojego życia tak, jak ja to robiłam przez lata. Odważcie się wyjść, dotknąć, spróbować i zobaczyć na własne oczy, a przekonacie się, jak to jest, kiedy naprawdę żyje się w Nim, nie gdzieś obok, gdzie tylko się słyszy, a nie czuje! Bo nikt na całym tym świecie nie da wam tyle swojego wsparcia, serca i zrozumienia, ile On już dawno temu przeznaczył dla każdego z nas. 

Jego albo się kocha, albo się nie zna. I nie ma niczego pomiędzy. Alleluja!:)

80 komentarzy:

  1. bardzo podoba mi się ten post, przeczytałam w całości, również wierzę w Boga i to głęboko. Oczywiście, jestem z tego dumna. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja wiara dopiero kiełkuje i nawet sama do końca nie wiek w co powinnam wierzyć, w jakiego Boga, ale wiem, że wierzę w siebie i na razie mi to wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bóg jest miłością!:) Wypowiedź jest cudowna;] Cieszę się,że są ludzie,z którymi można normalnie porozmawiać na te tematy;] z osobą,która ma takie zdanie jak ja:) Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://zakochanawsztuce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie wierze w Boga- nikt mi nie udowodnił jeszcze jego istnienia. Księża to świnie i zazwyczaj są debilami. Kościół ciągle czegoś zakazuje i wpaja nam głupoty np. "ziemia jest płaska i jest w centrum wszechświata". Kościół jest ograniczony i tyle. Mam wystarczająco wiele wiary w siebie nie muszę błagać o pomoc jakieś lewitujące wszystkowiedzące medium- sama potrafię zadbać o swoją dupę i robię to już jakiś czas. Zawsze się modliłam. Zawsze miał to w dupie. Ja też teraz mam go w dupie- dobre 6 lat ... Alleluja niech Ci będzie.

    OdpowiedzUsuń
  5. pytania zadaję z przyzwyczajenia. :) A zdjęcia? Tak chce mi się je robić, stylizacje również. Jest to moja pasja, ciesze się, że wkońcu osiągnęłam swój cel, przemogłam się do prezentowania mojego stylu w sieci :) Taka jest też idea bloga: outfity i trendy :d

    OdpowiedzUsuń
  6. Wierzę w Boga, ale nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w Kościele.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Nie wierzę w przeznaczenie jeśli wierzę w siebie". Wierząc w siebie dojdę wszędzie gdzie tylko ma splugawiona dusza zapragnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. ja nie wierze w kościół, za to w Boga owszem =)
    z każdym dniem coraz bardziej.
    wierze w cuda i takie tam bzdury.
    ile się naczytałam, dlaczego boli brzuch to mi się żyć odechciało...
    realnie.
    do tego jest naprawde coś złego. ważyłam 49kg, nic nie jem ostatnimi czasy, nagle ważę 56 kg. wtf?
    :/
    dobra, wiedziałam że może i mam grube uda, troche sadła na brzuchu, ale każdy zazdrościł mi cudownej figury, po której nie było widać 'podobno' nawet tych 49kg. a teraz? yyy, fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. To, że nie chodzę nie oznacza, że nie wierzę. Gdybym nie wierzyła to bym nie uczyła się religii, nie modliłabym się codziennie z babcią...

    OdpowiedzUsuń
  10. postaram się ;) + dzięki za rady! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. A który Bóg jest prawdziwy? Jeśli wgl jakiś jest? Chrześcijański? A może jakieś pogańskie bożki? A może powinnam być muzułmanką? Co do żadnego Boga nie mam pewności, a co do siebie mam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chodzę na religię i choć w liceum zamierzałam chodzić na etykę to jednak będę dalej chodzić na religię. Do kościoła nie chodziłam przez kilka lat, niedawno musiałam zacząć bo byłam bierzmowana na szczęście mam to już za sobą. Trudno mi będzie w uwierzyć w coś, czego istnienia nikt nie potrafi udowodnić.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ty możesz mówić, że nie wierzę, ale ja wiem lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  14. podoba mi się ten post . ; )
    pozdrawiam , zapraszam do mnie . ; )

    OdpowiedzUsuń
  15. ja w Boga wierze itd :)
    Ale mam problemy z kościołem ;/...

    OdpowiedzUsuń
  16. masz racje, taka prawda. Ludzie za szybko osądzają książke po okładce. ;]

    OdpowiedzUsuń
  17. wow super post, wierzę w Boga, kilka osób z mojej rodziny nawet przeżyło śmierć kliniczną i opowiadało, że spotkali się na chwilę z Bogiem, ja tam im wierzę, nie śmiem wątpić w Jego istnienie, ale mimo wszystko jestem niewolnikiem, niewolnikiem internetu i cukru ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. U mnie się pojawił nowy post, zapraszam; www.back-queen.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Z wiary w siebie przynajmniej coś mam z wiary w niego nic. Nic mi nie da fakt, że będę w niego wierzyła- PO CO. Zobacz film Apocalipto ... tam jest udowodnione że człowiek, który jest zaślepiony Bogiem jest zazwyczaj głupce, ślepo podąża tam gdzie nie powinien, robi głupoty, bo nie myśli, bo przecież jest natchniony. Nie mam nic do ludzi, którzy wierzą, ale PO CO? Po kija Ci to jest? Dal Ci coś kiedyś? Zyskałaś coś dzięki niemu? Przytulił Cię kiedyś? Pocieszył? Pomógł? Nie! Jedyne co robi to kopie w dupę i karze posprzątać po tym, że on kiedyś pozwolił na to, aby na świecie pojawił się idiota i to właśnie po nim każe Ci posprzątać.

    Ja nie wierze w rzeczy, które nie są czymś poparte. Chodź napiszemy wielką książkę, zakopiemy w ziemi za milion alt ją ktoś odkopie przeczyta i będziemy miały swoją religię- chcesz? Bo tak właśnie wygląda w moich oczach religia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ujmijmy to tak:
    gdyby bóg istniał byłby jeden. Wytłumaczyć swój ateizm mogę w taki sposób: "po prostu nie wiem na którego się zdecydować, wszyscy obiecują tyle dobrego ..."

    OdpowiedzUsuń
  21. To jest przesada!!!!!!!! Ona powinna bawić się lalkami, a nie pozuje i udaję dorosłą kobietę i wgl. -,- Ciekawa jestem jak będzie wyglądać za kilkanaście lat...

    OdpowiedzUsuń
  22. Po prostu spróbować... no ok? Ale dlaczego akurat w chrześcijańskiego? Skąd wiesz, że to akurat on jest prawdziwy?

    OdpowiedzUsuń
  23. A innych uwolnił i uzdrowił Allah. Też kiedyś czytałam trochę Biblii i chyba znów zacznę ale nie dla tego, że wierzę, tylko dlatego, żeby porozmyślać, zinterpretować to na swój sposób... i może wtedy uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  24. No dobra, to gdzie "idą" po śmierci Ci, którzy całe życie wierzyli w kogo innego, albo wcale nie wierzyli. Też pójdą do tego nieba lub piekła, w które wierzysz Ty?

    OdpowiedzUsuń
  25. Właśnie nie wiesz, ja też tego nie wiem i nikt z żyjących tego nie wie, dlatego trudno uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  26. A wiec jak on działa i skąd wiesz, że to on?

    OdpowiedzUsuń
  27. Ciekawa notka. Jeszcze kilka lat temu miałam milion argumentów negujących istnienie Boga. W szkole bierzmowanie robiłam tylko dlatego żeby dostać papierek, żeby nie mieć problemu ze ślubem kościelnym. Ale los jest przewrotny. Nie wiem, czy ten "nasz Bóg" to ten prawdziwy, czy może raczej mamy jednego boga którego w każdej religii interpretowano nieco inaczej. W końcu 10 Przykazań to zbiór moralnych nakazów każdego człowieka... Kiedyś czytałam gdzieś, że wiara jest jak wielki dom z ogromną ilością pomieszczeń, ale bez dachu. W każdym pokoju znajdują się wyznawcy innej religii, ale ich modlitwy trafiają w to samo miejsce, bo Bóg jest jeden, niezależnie od nadawanych mu imion. Bardzo mi to zapadło w serce. Sama nawróciłam się w wierze nie tak dawno. Znalazłam się w sytuacji, na którą nie miałam wpływu, byłam przerażona. Jedyne co przyszło mi do głowy to modlić się. Zostałam wysłuchana. To mnie odmieniło :-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Hmm.. to przeczytam od razu, bo potem mi z głowy wyleci. Chociaż wątpię, że to coś zmieni, ale warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  29. Coś czyli co? Do kościoła chodzę, może nie co niedziela, ale na miarę możliwości. No i w domu też czasem się modlę. Wiem, powinnam codziennie, ale w natłoku roboty się zapomina.

    OdpowiedzUsuń
  30. Hahah myślisz że co- nie mam chrzestu, komunii, bierzmowania? Przecież byłam praktykującą chrześcijanką do 4 klasy podstawówki. Do nadal mam ogromną wiedzę na temat całej Bilbii itp. przecież jeśli czegoś nie poznasz dokładnie nie możesz temu zaprzeczać, kiedy poznasz to za dobrze wtedy rozumiesz że coś jest złe. To że uważasz czyjeś myślenie za błędne jest objawem braku tolerancji z Twojej strony, a jak jest z innymi ateistami? Nie wiem. Mam ich gdzieś xd ja wiem jak jest u mnie nie wtryniam nosa w czyjeś życie i nie interesuje mnie czy idziesz do kościoła po to żeby posiedzieć, podłubać w nosie, pomodlić się za kogoś, zrozumieć coś czy cokolwiek innego.

    Nigdy nie zrozumie jak możesz pisać o bogu jako o człowieku ... jeśli Cię przytulił to może masz faktycznie jakieś chorobliwe problemy i Twój zmysł dotyku nawala [bez obrazy rzecz jasna], bo coś takiego zdarzyć się nie mogło. Podaj przykład. Dopóki tego nie zrobisz nie uwierzę. 10 lat wiary i nic, więc pfff... sama wiem swoje. Ja potrzebuję namacalnych dowodów. Po za tym gdyby bogowi zależało na czymkolwiek to czy pozwolił by odejść od swojej wiary tylu ludziom nagle?? Popatrz na statystyki, które z roku na rok rosną. Ludzie zaczynają rozumieć, że coś takiego nie istnieje, że to my jesteśmy panami swojego losu.

    Uczeń: Proszę księdza co mam zrobić żeby zdać dobrze sprawdzian?
    Ksiądz: Musisz się dużo modlić.
    U: To jak się będę dużo modlił to zdam bardzo dobrze? To wystarczy tak?
    K: Nie no nie. Musisz się jeszcze bardzo pilnie uczyć.
    U: No to po cholerę mam się modlić skoro jak się pilnie nauczę to chyba będę pewny że zdam ...

    bóg lub pewność siebie. trzeba wybrać. albo jesteś czegoś pewna/wierzysz w siebie, albo swoje zasługi i swoje osiągnięcia przypisujesz bogu. ja tam nie lubię jak ktoś inny zbiera moje honory.

    OdpowiedzUsuń
  31. To mnie duch św. nie zauważył chyba. Kiedyś często znieważałam imię Jezusa ale przestałam i przestałam tylko dlatego, bo zrozumiałam że trzeba uszanować to, że inni w niego wierzą, chociaż teraz też mi się zdarzy śmiać z Boga to jednak staram się panować nad tym, żeby nikogo nie urazić. Mimo iż jestem nie wierząca, to bardzo szanuję takie osoby jak ty i podziwiam, że są zdolni tak głęboko wierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  32. Na miarę możliwości to znaczy naprawdę na miarę możliwości ;-) Ale wielkimi krokami zbliża się chwila kiedy faktycznie będę mogła iść co niedziela :-) Wspólnoty jakoś nie kojarzą mi się dobrze. Może kiedyś się przekonam, ale chyba jeszcze nie w tej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ale to co ja osiągam, osiągam dzięki sobie a nie dzięki Bogu.

    OdpowiedzUsuń
  34. Coś takiego jak dobra wróżka spełniająca marzenia nie istnieje, jeśli coś się chce trzeba samemu do tego dojść. Powiedz mi, jakie marzenia spełniła dla Ciebie ta dobra wróżka?

    OdpowiedzUsuń
  35. Wiara to sporna kwestia. Niektórzy wierzą i nie mają żadnych pytań, inny napadają wątpliwości, chcą uzyskać odpowiedzi. Lecz kto im może ją udzielić? Każdy ma prawo robić ze swoim życiem to co chce.
    I nie mówmy o ograniczeniach, bo religia poniekąd jakieś na swoich wyznawców "nakłada".

    OdpowiedzUsuń
  36. Przepraszam, źle przeczytałam. Ale jakie to marzenia?

    OdpowiedzUsuń
  37. To mi się kojarzy chyba jeszcze gorzej, bo z gromadą starych zrzędliwych bab, które od razu by mnie zjadły za moje strasznie grzeszne życie ;-) Fanatyzm w każdym wydaniu jest zły, bo rodzi nienawiść i pogardę. A ja widzę w myślach właśnie takie stare fanatyczki, zdolne tylko do tego by gardzić innymi, klepiące non stop zdrowaśki...;-)
    Przyjaciel mojego Kruka jest tak mocno wierzący, kiedy w młodości miał poważne kłopoty to właśnie jakaś wspólnota go wyciągnęła. Podziwiam go, za jego zasady.

    OdpowiedzUsuń
  38. Hehe, nawet nie wiem czy tutaj coś takiego gdzieś działa :-) Zupełnie nie orientuję się w temacie. Tak zachęcasz i zachęcasz, że nawet miałabym ochotę się przekonać. Jak na razie to nie wiem czy mi doby wystarczy na to co mam już zaplanowane. Się zobaczy :-)

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie mów "w te wakacje"! Jeszcze się nie skończyły! :P Ja też się uczyłam i też nie tyle, ile bym chciała i ile od siebie wymagałam ^^

    OdpowiedzUsuń
  40. Daje nam wolność od nałogów? Po co jest stwarzał? Po co dał ludziom taką wiedzę, że wiedzieli jak stworzyć alkohol, papierosy..

    Nie chcę tu się "kłócić", bo każdy wierzy w to co chce i jest to jego prywatna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  41. zazwyczaj gdy czegoś bardzo chciałam i choc przez chwilę się o to pomodliłam, zawsze otrzymywałam pomoc, nawet w tak drobnych sprawach jak sprawdzian, gdy nic nie umiałam, nagle okazało się, że zepsuło się ksero lub tym podobne. Tylko w poważniejszych sprawach jak choroba mojego dziadka modlitwa nie pomogła.
    o, pamiętam także jak kiedyś spotkałam się ze zjawiskiem paranormalnym, w zasadzie nawet dwa razy, ale to już raczej nie do tematu. :)
    Teraz jakoś moja modlitwa jest słabsza, albo wiara...może to kwestia wieku, ale ma nadzieje, że mi ten stan przejdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Czy teraz brak Ci argumentów? Czy to koniec naszej dyskusji? Czy to oznacz, że jednak miałam rację? Czekam aż mnie uświadomisz, jakie Twoje marzenia spełnił Bóg.

    OdpowiedzUsuń
  43. Co do notki. Ja jestem wierząca i to nawet bardzo, i także na swój sposób. Do kościoła nie chodzę dla księży ;) Prawda jest taka, że kiedyś, gdyby nie kościół, ludzie w ogóle nie dowiedzieliby się, że istnieje Bóg, prawda? Myślisz, że sami w księgarni kupiliby Biblię? Myślę, że raz na milion. Teraz niektórzy ludzie chodzą do kościoła z przywyczajenia, a inni z wiary. Zawsze mój chłopak mówi mi, że jakby nie poszedł do kościoła, to jakoś by go sumienie drapało, źle by mu było. I wiem co ma na myśli, bo nie wiem kiedy ostatnim razem opuściłam niedzielną mszę. Poza tym, duużo się udzielam tam bo śpiewam i to jest dopiero moc! W sobotę pielgrzymka i nie mogę się właśnie tego doczekać :)
    Co do seksu przedmałżeńskiego - nikt Ci nie każe, ani nie zabrania. Chyba każda religia nie pozwala na to, są nawet te, które bardzo bardzo tego przestrzegają. Ja jestem zdania, że super przed ślubem być takim czystym, dla mnie to jest coś pięknego :) Nie spieszy mi się do tego teraz w ogóle, tak samo jak Jemu. Ale uważam też, że jeśli wiesz, że osoba, z która jesteś to TA JEDYNA, bo chyba to się czuje :) to właśnie wtedy można! Bo to jest takie piękne odkrywanie drugiego człowieka, no nie?
    Dla mnie to jest magiczne, stanąć czasem przed ołtarzem, modlić się, śpiewać i wiem, że jest tam Bóg. To on sprawił, że ludzie tacy jak księża idą w Jego ślady. Wiadomo, że są gorsi i lepsi. Ale znam wielu wspaniałych, którzy na poczekaniu potrafią mówić o tym pięknie, dlatego poważam kościół pod względem tego, co w sobie mam i chodzę tam, bo wierzę. A że czasem dzieje się źle, bo wiemy jakie są czasem afery - niech sobie są, kościół, jako budynek w którym jest Bóg niczemu nie zawinił, tylko ludzie :)

    OdpowiedzUsuń
  44. No to teraz ja Tobie poradzę. Myślę, że powinnaś jednak się wybrać do ginekologa. Skoro masz/miałaś jakieś niepokojące bóle brzucha to koniecznie trzeba sprawdzić, czy nie dzieje się coś złego.

    OdpowiedzUsuń
  45. Ja przyznam się bez bicia, ale nie wierze jako tako w Boga (chyba, ze nim możemy nazwać LOS). W każdym razie nie ograniczam się, żyje po swojemu - według swoich zasad, które uważam za stosowne.
    Czy wiem coś o Bogu? Niewiele. Ale szczerze mówiąc to dobrze mi z tym. I nie mam zamiaru tego zmieniać.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  46. Myślałam o tym w ubiegłą zimę. Z tym jest taki problem, że one nie są ocieplane a guma szybko zrobi się zimna. Zastanawiam się czy nie zrobić sobie jakiejś skarpety z 'misia' i nie wmontować na stałe do kaloszy. Na zimę kupiłabym sobie czarne :)

    OdpowiedzUsuń
  47. oj, kontrowersyjny temat,. na który czuję, że muszę się wypowiedzieć.

    "Wierzyłam" długo, ale w kogo, w co wierzyłam? Każda wiara jest fikcją, wierzymy, bo od dziecka nam się coś wpaja. Ja do tej pory nie potrafię silnie opowiedzieć się po stronie stanowiska, że Bóg nie istnieje.
    Uważam jednak, że nawet jeżeli jest jakiś byt, to niekoniecznie interesują go nasze losy tutaj. Możliwe że "Bóg" jest naszym egoistycznym pragnieniem ucieknięcia od śmierci, bo przecież ciężko wyobrazić sobie, że po niej nie ma już nic, więc wierzyć jest mimo wszystko łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  48. Hmm... gdy byłam małą dziewczynką moja rodzina nie była zbyt praktykująca a ja chciałam. Potrzebowałam tego. ZOstałam nawet ministrantką. Dziś jest trochę inaczej. Nie czuję się przez to w żaden sposób ograniczona...
    Jest mi z tym dobrze. Najpierw przytłoczona mową księdza...potem regułkami. Zakazami, nakazami. Wkurza mnie podejście kościoła do homoseksualistów, do tematu seksu, aborcji itp, Skoro Bóg kocha każdego to dlaczego kościół tak strasznie to ogranicza i wytyka,

    Może kiedyś mi się odmieni, może kiedyś z własnej woli pójdę do kościoła.
    Może powiem 'tak, wierzę w Boga'
    Ale na chwile obecną nie potrafię, Choćbym bardzo chciała.
    Chyba lepiej mówić prawdę niż kłamać?
    I udawać,

    Ale podziwiam osoby, które tak jak ty są tego pewne :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Cóż, żyjemy w zniewolonym świecie. W świecie absurdu, gdzie dobro kogoś nienamacalnego jest ponad nasze własne. A przecież to niby On chce dla nas najlepiej.
    Całę szczęście rok temu poucinałam u siebie tego typu sznurki. Nie wierzę w tego Katolickiego Boga, ale nie wiem czemu czuję tą siłę sprawczą. Czuję jakby karma (działanie) pakowała mi się nogami do życia. Nie mówię tu o "dobro za dobro, zło za zło", lecz doświadczenia które zignoruję, a które wracają aż wyciągnę z nich lekcję.
    Życie toczy się dalej, dziwnymi torami i ignorowanie czegoś ponad jest prostactwem. Na ateizm ostatnio zapanowała moda. Cóż, dobrze, że wierzysz. Wierzysz w siebie !

    OdpowiedzUsuń
  50. Świetny post, ja nie wiem w co mam wierzyć tak naprawdę. Nienawidzę się spowiadać, wymienisz te swoje grzechy, a ksiądz powie: "Bóg Cię kocha, popraw się". Ale co z tego? Nikt nie jest w stanie nie grzeszyć, nikt nie jest ideałem. A rodzice wmawiają do swoich dzieci "Bądź grzeczny, bo Bozia się ukaże." Niedobrze mi, skoro Bóg nie każe za morderstwa, to co zrobi takiemu dziecku. A potem ludzie się dziwią, że takie małe,a się nie modli. Dziękuję bardzo za komentarz i odwiedziny na blogu. Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  51. podoba mi się ten post ;p
    wiesz co mówisz ;p
    obserwuję ;)) ;D

    OdpowiedzUsuń
  52. Czekałam na 'jego' pomoc 10 lat i mi jej nie dał. Zrezygnowałam z niego nie widzę w tym sensu. Zaczęłam działaś sama i wiem że WSZYSTKO co osiągnęłam [a jest tego sporo] osiągnęłam sama. W niczym mi nie pomógł ile można czekać?? Do śmierci? Niech się wali! teraz mi jest zajebiście- bez niego.

    OdpowiedzUsuń
  53. iTorii mocne słowa, ale słuszne.

    Ja kiedyś nalezałam do "Oazy", czyli takiego kościelnego nie wiem stowarzyszenia? Grupy?
    Dziś zastanawiam się, czym to się różniło od sekty? Wpajano nam, młodym wtedy i podatnym umysłom różne rzeczy, które nic nie znaczyły. Jeżdziłam nawet na dwutygodniowe "rekolekcje", gdzie koniecznością było zupełne odcięcie od świata, zero internetu, telefonów. Do rodziców nawet można było zadzwonić tylko raz na jakiś czas, i to w szczególnych wypadkach. Wszystko to po to, by "doświadczyć" miłości kogoś, kto być może nawet nie istniał.
    Codzienne czytanie biblii, msze, modlitwy, i najróżniejsze nabożeństwa, od 6 rano do 20 z przerwami na jedzenie to chyba za dużo na 13-14 latków?
    Co mnie wtedy do tego pchnęło do dziś się zastanawiam. Chyba byłam samotnym dzieckiem, nie miałam wielu przyjaciół, a w swojej klasie byłam odrzutkiem, dlatego przywarłam do tych ludzi.
    Jednak kiedy w końcu poszłam do liceum zrozumiałam, jak głupia byłam.
    Kiedy nasiliły się problemy w moim domu, wieczne kłotnie z ojcem przeszły w coś niewyobrażalnego prosiłam wtedy mocno Boga tylko o tą jedną rzecz, żeby sprawił że moja rodzina na nowo stanie się normalna i kochająca. Ale on nic nie robił, ba, nawet było jeszcze gorzej. Na początku nie poddawałam się, prosiłam dalej. Później z żalem pytałam dlaczego tak musi być, że przez tyle lat wiernie się modliłam, byłam "dobra" w rozumieniu kościoła przecież. Na mszy bywałam kilka razy w tygodniu, wszystkie różańce, drogi krzyżowe też miałam zaliczone. I w "nagrodę" dostałam piekło w domu.

    Dopiero wtedy przejrzałam na oczy i zrozumiałam że jego to nic nie interesuje. Nie interesuje go mój los, czy los innego człowieka, ani nie interesuje go to, czy się modlę, czy chodze do kościoła. To nie ma żadnego sensu, bo to wszystko nasz wymysł.

    I tak jak wcześniej pisałam być może jakiś byt jest ponad nami, ale nie ma żadnego wpływu na nasz los, ani żadnego interesu w tym jak nam się wiedzie.

    OdpowiedzUsuń
  54. też mnie to denerwuje.. najśmieszniejsze jest to, że Ci co najbardziej krytykują później mogą stać sie najlepszym przyjacielem..

    OdpowiedzUsuń
  55. dla mnie kościół to zupełnie inna 'rzecz' niż Bóg. Mam złe podejście do 'mężczyzn w sukienkach'. Nie ufam im. Kiedyś miałam złą potyczke z takim 'panem', nawet dwie. I mój tekst 'że niby co? bóg nie wybacza nie wiem ludziom, którzy mieszkają ze sobą bez ślubu, ale wybacza panom, którzy są niby taaacy święci a grzeszą jak mało kto? jeżeli chcesz mnie uczyć co jest dobre a co złe, odpowiedz mi na pytanie, dlaczego tak jest?' no i po tym pytaniu ksiądz milknie.
    nie chce opowiedać dlaczego mam taki uraz, ale dla mnie to nie jest normalne. Tak samo kiedyś oberwało mi się od takiego pana, za to, że siedziałam na polu, podczas mszy ( bo u nas tak nie wolno niby, msza to msza w kościele, a nie przy kościele!). Tak więc zapytałam tego 'pana w sukience' czy on aż tak bardzo musi sobie przeczyć? mówi, że kiedy człowiek źle się czuje czy co to niech zostanie w domu, a nie idzie do kościoła, że lepiej być w domu niż siedzieć na polu, ale cały czas powtarza że Bóg jest wszędzie, więc wtf? no i czy nie lepiej stać na polu i modlić się szczerze, prosto z serca niż przespać całą msze w kościele, albo przegadać czy żuć gumą cały czas. ja jestem cięta na temat kościoła.
    i lepiej nie drażnić mnie na ten temat. ;) wierze w Boga, ale nie wierze w kościoł, bo to dla mnie firma. Czy bóg kiedyś pomyślał że książa będą na nim zarabiać? będą zarabiać na swoje samochody i życie? myśle, że nie.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. cieszę się że odnalazłaś siebie :)
    pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  57. ja wierzę:) jeśli lubisz przeglądać modowe blogi zapraszam do mnie:) zachęcam do obserwacji;* http://www.hannnahann.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  58. Ale mi w niczym nie pomógł wiec czemu mam wierzyć?

    OdpowiedzUsuń
  59. Ale na razie do szczęścia je jest mi potrzebny żaden Bóg i po raz kolejny pytam, po co wiec mam choćby starać się uwierzyć?

    OdpowiedzUsuń
  60. Ale co on może mi zaoferować, jeśli mi niczego nie brakuje?

    OdpowiedzUsuń
  61. bardzo mi się spodobała Twoja wypowiedź. dałaś swoje świadectwo wiary. cieszy mnie fakt, że Bóg Ci - nie wiem - pomógł, daje siłę, no, że ogólnie jest dla Ciebie ważny.

    więcej nie napiszę, bo z moją wiarą cienko, a nie chcę nikogo obrazić i przekonywać do swoich racji. tym bardziej, że sama jeszcze jestem na drodze "jeszcze wierzę, czy już nie?"

    OdpowiedzUsuń
  62. Wiesz co? Takie dyskusje nie mają sensu, bo każdy ma swoje zdanie na temat wiary, religii, Boga i należy uszanować czyjeś poglądy. Bo tak jak teraz to możemy w nieskończoność pisać i każdy będzie się upierał przy swoim.

    OdpowiedzUsuń
  63. Ale czasem fajnie jest się powykłócać o coś bez sensu. xD Ale co za dużo to nie zdrowo. ; P

    OdpowiedzUsuń
  64. No raczej. I szanuję takie osoby, które nie boją się otwarcie mówić, że wierzą. Naprawdę to duży plus, trzeba bronić swoich racji ; )

    OdpowiedzUsuń
  65. Ginekolog naprawdę nie jest taki straszny. Jest o wiele lepiej niż u dentysty ;-) Najtrudniej się wybrać pierwszy raz, a potem to już norma :-) Jeśli Cię coś niepokoi to naprawdę nie ma sensu zwlekać, bo i tak Cię czeka pierwsza wizyta i tak. Z moich obserwacji polki za mało dbają o siebie w sferze intymnej. A to jest bardzo ważne :-)

    OdpowiedzUsuń
  66. dzięki za powiadomienie.
    sorki, że dopiero dzisiaj.

    ooo.. no to fajnie. to trzymam kciuki żebyś się węgierskiego nauczyła :)
    a z Węgrami masz jakieś marzenia? w sensie jako państwo..

    z pierwszym akapitem się z Tobą zgodzę.
    w sumie z drugim też ;)

    OdpowiedzUsuń
  67. Dla Ciebie jest oczywista... chodzi o to, że ty podzielasz zdanie, które narzuca kościół ja np nie.
    Moim zdaniem kościół nie powinien mówić o tych sferach... Mam przyjaciela który jest gejem... wierzy w Boga a ksiądz nie chce go do niego wpuścić nazywając go przedmiotem szatana. Coś tu nie jest fair. No ale cóż :)
    Mimo wszystko podziwiam ludzi, którzy są pewni swej wiary :D

    OdpowiedzUsuń
  68. jest inny problem. Ksiądz to też człowiek. No ale ksiądz miał jakąś przysięgę. Coś obiecał sobie i Bogu.
    nie dotrzymuje tego. I nie ponosi też konsekwencji. Ba, może ponosi, ale takie które z czasem tak czy siak by się opłaciły. Więc takie zachowanie przerasta np. to kiedy dziewczyna idzie się wyspowiadać i mówi, że mieszka z chłopakiem bez ślubu bla bla bla a ksiądz ładnie ją krytykuje, mówi żeby nigdy już nie przychodziła do spowiedzi - nie daje jej rozgrzeszenia. A wiem, że taka sytuacja miała miejsce, to wcale nie jest wymyślone. Więc gdzie tu sprawiedliwość? Gdzie sprawiedliwość, że np. ksiądz ma dzieci, jaką babe i że tak powiem 'puszcza się!' taaak to Bóg wybaczy, ale prawdziwej miłość dwóch ludzi, którzy mieszkają ze sobą beż ślubu już nie wybaczy? fajnie. To jest rozumowanie cudownych panów w sukienkach.

    OdpowiedzUsuń
  69. na wymianę do Izraela ?
    do jakiejś szkoły ?
    powiem że pierwszy raz słyszę o wymianie Izraelskiej bo tam jest nie zbyt bezpiecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  70. po prostu nawiązujesz z tą firmą współprace a oni Ci wysyłają kosmetyki do przetestowania i musisz napisać recenzję ;))

    OdpowiedzUsuń
  71. W sumie czy ja wiem czy mi pomógł... Jak narazie to mi nie pomaga. Ale wieże w niego.;]

    OdpowiedzUsuń
  72. Świetny post, dajesz do myślenia. Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  73. Wierzę w Boga, ale co do instytucji jaką jest kościół.. hm widzę wiele niedoskonałości.
    Wkurza mnie to,że przypominam sobie o Bogu, gdy źle się dzieje, a gdy jest wszystko ok, to o Nim zapominam. To takie.. dziwne,egoistyczne? :/

    OdpowiedzUsuń
  74. ludzie zwyczajnie wolą iść na łatwiznę.

    OdpowiedzUsuń
  75. Dzięki takim postom coraz częściej zastanawiam się nad swoją wiarą. Bo chyba nadal sobie błądzę... choć miłość Boga poczułam podczas 2 letniego przygotowania do bierzmowania. Ba! ja w tym czasie wierzyłam w Boga i z zagorzałej "ateistki" która omijałam kościół szerokim łukiem zaczęłam nagle wierzyć. To było cholernie dziwne. Po bierzmowaniu chodziłam dalej do kościoła, aż przestałam. Zawsze byłam zdania, że jeśli potrzebuję Boga to nie muszę iść do kościoła- wystarczy jak pomodlę się na polu czy gdzieś indziej bo On i tak mnie usłyszy. Teraz nie lubię kościoła jako instytucji, choć lubię do niego czasem pójść i się pomodlić...
    Dobra, w skrócie mówiąc- w Boga wierzę, ale na swój sposób. Może i zły, może dobry ale wiem, że On jest.

    OdpowiedzUsuń
  76. Wieże w Boga. Wiara jest mi cholernie do życia potrzebna, bez niej bym sobie nie poradziła...

    OdpowiedzUsuń